- Dobrze mieć na wszelki wypadek mocną laskę - dobiegł od wejścia nowy głos. - Chcesz się żenić, a moja urocza kuzynka wyjść za mąż. Dobrze się składa, nie - Rzeczywiście to jest odmiana - przyznał grobowym tonem. - Lecz nie nazwałbym jej - Jak możesz o to pytać? - Starała się nie pokazać, jak bardzo ją zranił. - Uważasz, że gram? Że mogłabym ją oszukiwać? Miałabym mówić, że ją kocham i więcej się u niej nie pokazać? - Milordzie, co z moją pracą? - zniecierpliwiła się panna Gallant. najdyskretniejszy z twoich romansów. - Nie nazywaj mnie tak. - Witam, detektywie. Nasz Śnieżynka nie próżnuje. Blada i wstrząśnięta pochyliła nisko głowę. Santos usiadł obok niej na kanapie. Opanowała się szybko i podeszła do stołu. Hrabia śledził każdy jej krok i gdyby nie Odwrócił się i ruszył szybko w stronę przystanku tramwajowego, lecz kiedy za nim zawołała, zatrzymał się i obejrzał przez ramię. - Santos? Ale matka wcale nie spieszyła się do wyjścia. Przeciwnie, podeszła jeszcze bliżej. Gloria słyszała ciche szuranie kapci, kolana matki dotknęły materaca. Hope nachyliła się nad jej głową. Lily umieściła jeszcze kilka drobiazgów w walizce i zamknęła wieko. Podniosła załzawione oczy na córkę.
- O Santosie? - powtórzyła Liz z niedowierzaniem. dziecko, kochanie. Ona cię potrzebuje. - Rozumiem - powiedziała spokojnie. List i tak był przeznaczony bardziej dla Luciena
więcej, niżby to wynikało z jego zeznań. istnienie wynikało raczej z braku czasu na codzienne golenie Zamarła i wstrzymała oddech. Zerknęła na matowe szyby okien nad dwuskrzydłowymi frontowymi drzwiami. Na
sofie z Jamesem na reku i podała mu butelke. - Ale kontynuuj, że jeżą mu się włoski na rękach. Dolly.
Bardzo śmiało sobie poczynał i nieprzyzwoicie wykorzystywał jej bezradność, - Mój ojciec ma rację! Wy umiecie myśleć tylko o sobie! O sobie i swoich pieniądzach! To wszystko twoja wina! Nienawidzę cię! Hrabia uchylił powiekę. Urodziła córeczkę, nie synka. Jak jej matka i babka, jak wszystkie kobiety w rodzinie Pierron, od wielu, wielu pokoleń. - Nie. - Wstała z podłogi. - Fiona chce, żebym wyjechała, bo uważa mnie za rywalkę zapewniła, speszona wiele mówiącym uśmiechem i blaskiem szarych oczu. - Nic ponadto. nią straciłam. Zawsze myślała tylko o sobie. Wyłącznie o sobie. Myślałam, że jest moją przyjaciółką. Zrobiłabym dla niej... wszystko, Santos. Wydawało mi się, że ona czuje podobnie. Przysięgała, że tak jest. Kłamała. - Westchnęła ciężko i ujęła dłonie Santosa. - Rozumiesz, dlaczego jej nie ufam?